To, co jest tak przytłaczające w ostatnim sezonie Gry o Tron, to fakt, że fabuła ma sens... jeśli się ją odpowiednio przygotuje. Książki mocno podkreślają ideę "Za każdym razem, gdy rodzi się Targaryen, bogowie rzucają monetą". Połowa jest genialna, połowa wpada w szaleństwo.
W całej serii książek panuje napięcie co do tego, którą drogę wybierze Dany. Pod koniec piątej książki już widać zapowiedzi, że zmierza w stronę szaleństwa. Jednak serial telewizyjny właściwie uczynił ją czystą bohaterką i w ogóle nie zbudował wątku szaleństwa. Potem próbowali odwrócić siedem sezonów Mary Sue'owania jej postaci w jednym pośpiesznym odcinku, w którym nagle stała się Zła, więc oczywiście nikt w to nie uwierzył. Odpowiednio zbudowane, zabicie szalejącej Dany przez Jona, gdy ma zamiar zasiąść na tronie, byłoby niesamowitym, tematycznie odpowiednim sposobem na zakończenie serialu. To wielka szkoda, że twórcy serialu nie mieli umiejętności, aby to zrealizować.
(Król Bran wciąż jest głupi jak but, mimo wszystko)
4,13K