Myślę, że tacy liberałowie jak ja, którzy założyli, że historia jest amoralna i obojętna, radzili sobie znacznie lepiej w ciągu ostatnich 10 lat niż liberałowie, którzy byli emocjonalnie, psychologicznie i duchowo zaangażowani w teleologiczne pojęcie Postępu. Jeśli jesteś "ateistą postępu", szczerość jest swoją własną cnotą i możesz po prostu mówić, co myślisz, nie czując żadnego obowiązku do oszukiwania w imię "większego dobra."