Zaczynam myśleć, że większość obecnych problemów, z którymi się borykamy jako gatunek, jest bezpośrednim wynikiem działań rządów. Lewicowych, prawicowych, liberalnych, konserwatywnych. Nie obchodzi mnie to. To wszystko są rządy. I to nie chodzi nawet o ideę rządu. To rządy zakorzenione w strukturach władzy monetarnej i przemysłowej, opartych na przestarzałych, wydobywczych i eksploatacyjnych metodach oraz systemach. Jeden świat się rozpada i rozkłada. Ale inny, za kulisami, zaczyna się zbiegać. Wciąż jestem optymistyczny co do przyszłości. Ale wszystkie nasze obecne systemy to w zasadzie kokon, z którego prędzej czy później będziemy musieli się wydostać.