LA to miasto intencji. NYC to miasto spontaniczności. W LA musisz samodzielnie szukać rzeczy. W NYC to rzeczy szukają ciebie. LA jest świetne dla ludzi, którzy wiedzą, co chcą robić. Budzisz się w weekendowy poranek z planem. Idziesz na jedzenie w tej części miasta. Zostajesz na godzinę. Potem jedziesz przez miasto, aby zrobić zakupy w tym konkretnym pasie sklepów. Zostajesz na dwie godziny. Potem to, potem tamto. Bez planu trudniej jest wyjść z domu, ponieważ wszystko jest tak rozproszone. Idziesz na tę ulicę na 30 minut. Robisz coś, wsiadasz do samochodu i jedziesz na inną ulicę oddaloną o 20 minut. Robisz coś, znowu wsiadasz do samochodu i tak dalej. Czasami może to wymagać zbyt dużego wysiłku umysłowego i tarcia przy przechodzeniu między aktywnościami, więc po prostu zostajesz w domu. NYC jest świetne dla ludzi, którzy lubią iść z nurtem. Po prostu wychodzisz na zewnątrz i zaczynasz iść w dowolnym kierunku. Po prostu będziesz przyciągany do rzeczy na bieżąco. W żadnym momencie nie planowałeś dzisiaj robić zakupów, ale przypadkiem przechodzisz obok bloku sprzedawców vintage i nagle staje się to popołudniową aktywnością. Mrugnij, a dzień kończy się w ten sposób, że w jakiś sposób odwiedziłeś księgarnię, obejrzałeś mecz uliczny i obciąłeś włosy. Wszystko jakoś się łączy w jedno wielkie doświadczenie. Jeśli nie lubisz przypadkowości w ruchu lub jesteś nieco bardziej zorganizowanym typem osobowości, to miejsce może cię przytłoczyć i prawdopodobnie zobaczysz nieustanną aktywność jako rozproszenie od zorganizowanej produktywności. Wokół ciebie dzieje się tak wiele, że może to uniemożliwić ci zrealizowanie czegoś konkretnego lub zrobienie listy spraw do załatwienia. Również jeśli jesteś domatorem, bycie tutaj również nie będzie miało sensu. Dwa miasta, w których nie brakuje rzeczy do zrobienia, różniące się tylko tym, jak te rzeczy są doświadczane. Oba mogą ci służyć w różnych fazach twojego życia, lub może jest jasne, że jesteś przeznaczony do jednego lub drugiego. Kiedy ludzie pytają mnie, jak się czuję, po prostu mówię: "Kocham NYC, ale nie nienawidzę LA."
42,2K