Wielokrotnie tłumaczono mi, zawsze szeptem, że rynek sztuki wysokiej klasy zawiera rodzaj zinstytucjonalizowanego oszustwa podatkowego. Nie to, że nie ma tam prawdziwego rynku, ale że wiele z tego to właśnie to. Nigdy nie kupiłem żadnej sztuki wysokiej klasy, ale mówią mi, że to działa tak: Krok 1: Kup drogie dzieło sztuki Krok 2: Trzymaj je przez jakiś czas Krok 3: Zatrudnij "wyceniającego", aby powiedział, że jego cena wzrosła 10 razy Krok 4: Przekaż dzieło sztuki, które wzrosło 10 razy, do muzeum/organizacji non-profit, bo jesteś takim wspaniałym facetem Krok 5: Zgłoś darowiznę podatkową równą 10-krotności zainwestowanego kapitału W żadnym momencie nikt tak naprawdę nie kupuje dzieła sztuki za 10 razy w gotówce. Gdyby tak było, trudno byłoby powiedzieć, że ta cała pętla nie jest prawdziwa, ponieważ mogłaby być arbitrażowana. Ale to jest usprawiedliwione twierdzeniem, że rynek sztuki jest niezwykle mało płynny i wrażliwy na reputację. Ludzie, którzy znają rynek sztuki wysokiej klasy: jak prawdziwa jest ta historia?