.@comey to dziwna postać. Trochę jak Jean Valjean z "Nędzników" Victora Hugo, ale z mniejszą honorem. Co skłoniło go do myślenia, że w porządku jest wstrzymywanie kluczowych informacji od urzędującego prezydenta USA dotyczących dossier Steele'a? Oto moja hipoteza: psychologicznie uważał, że dossier nie musi być udowodnione. Fakt, że w jego umyśle było to wiarygodnie prawdziwe, dyskwalifikował Trumpa z urzędu, więc w istocie działał tak, jakby jego prezydentura była nielegitymna. Dla niego prezydent musiałby być ponad wszelką wątpliwość, niezależnie od tego, czy zarzuty są prawdziwe, czy tylko postrzegane. Wydaje mi się, że miał wyższe powołanie niż tylko posłuszeństwo prezydentowi USA. W jego oczach prezydent był niezdolny do sprawowania urzędu. To moja hipoteza.
125